Notifikacje Chcesz ulepszyć swoje kampanie sprzedażowe? Wpadnij na spotkanie LIVE za 0 zł:Rezerwuję miejsce! Notifikacje

Jak budować RELACJĘ z odbiorcami, żeby dawali nam POMYSŁY na treści i PRODUKTY? | Monika Michalak

Aktywna i zaangażowana społeczność to skarb. Nie tylko kupuje nasze produkty, ale też podrzuca na nie pomysły i jest nieskończonym źródłem inspiracji na treści.

Psychodietetyczka Monika Michalak opowie o tym, jak buduje swoją markę w oparciu o mocne relacje z odbiorcami.

Jak budować RELACJĘ z odbiorcami, żeby dawali nam POMYSŁY na treści i PRODUKTY? | Monika Michalak

Magda Owsiany

Opublikowano: 5 października 2023

47 minut czytania

  • Udostępnij:
Jak budować RELACJĘ z odbiorcami, żeby dawali nam POMYSŁY na treści i PRODUKTY? | Monika Michalak
Listen to „Jak budować RELACJĘ z odbiorcami, żeby dawali nam POMYSŁY na treści i PRODUKTY? | Monika Michalak” on Spreaker.

? Gdzie znajdziesz Monikę?:
www: monikamichalak.pl
instagram: @monika.michalak_
podcast: Głodna głowa

? Transkrypcja:

Prowadząca: Magda Owsiany
Gościni: Monika Michalak

Magda: Witam cię w podcaście Zarabiaj na wiedzy. Nazywam się Magda Owsiany. Ja i moi goście podsuniemy ci pomysły, jak wymyślać, testować, tworzyć i sprzedawać produkty edukacyjne. Robię ten podcast z myślą zarówno o osobach, które dopiero badają, jak opakować wiedzę w produkt, jak i tych, które chcą zwiększyć sprzedaż i rozbudować ofertę. Jeśli chcemy zarabiać na dzieleniu się wiedzą, to musimy zadbać o budowanie relacji z naszymi odbiorcami. Taka relacja to nie tylko szanse na to, że nasi odbiorcy będą kupować od nas, bo po prostu będą znać nas, będą znać nasze materiały i wiedzą, że im pomagamy. Jeśli zadbamy o naszą społeczność, to odwdzięczy się ona pomysłami na kolejne tematy, a nawet produkty. Dziś porozmawiam o tym z Moniką Michalak, psychodietetyczką, dietetyczką oraz twórczynią podcastu Głodna głowa. Monika pomaga uwolnić się od diet, naprawić relacje z jedzeniem oraz pokazuje, że z tym często nielubianym przez nas ciałem można się zakumplować. Cześć, Monika. Dziękuję ci bardzo za przybycie do Zarabiaj na wiedzy. 

Monika: Cześć, Magda. 

Magda: Na początek pytanie, w jaki sposób zarabiasz na swojej wiedzy? 

Monika: Ojej, to jest duże i obszerne pytanie, bo ja mam w sumie kilka ścieżek, jeśli chodzi o to zarabianie. No i też wydaje mi się, że na początku to muszę powiedzieć, że mam kilka zawodów. Teraz jestem na etapie czyszczenia tych swoich ścieżek sprzedażowych i zdecydowanie przechodzę na online, na pracę online, natomiast jeszcze wcześniej, jak będziemy rozmawiać o mojej historii, to ja miałam kilka źródeł dochodu. Te nogi nie były do końca stabilne, natomiast były różnymi źródłami. Głównie też współprace indywidualne wcześniej, teraz już zdecydowanie mniej, bo przechodzę na po prostu kurs i dalej na e-booki, na promocję tych e-booków. No ale głównie można powiedzieć, że ścieżka online opiera się do tej pory na moich e-bookach, no i w przyszłości mam nadzieję, że ta noga będzie ugruntowana, jeśli chodzi o kurs, który właśnie przygotowuję. 

Magda: A dlaczego wybierasz przeniesienie się całkowite do świata cyfrowego? 

Monika: Najprostsza odpowiedź to taka, że nie chcę sprzedawać swojego czasu już jeden na jeden. I to jest taka moja główna motywacja plus też to, co zauważyłam podczas współprac indywidualnych, że bardzo dużo rzeczy się po prostu powiela. I to, z czym pracuję, są tam wspólne mianowniki po prostu. I też, żeby móc pomóc większej ilości osób i dobrze się nimi zaopiekować, wybrałam to, żeby poświęcić czas na przygotowanie kompleksowego kursu, który rozwiąże problemy większej ilości osób, bo te zagadnienia to nie jest tak, że ktoś, przychodząc z danym problemem, jest samotny w tym problemie, jest jakiś wyodrębniony, tylko mamy jako ludzie podobne problemy i podobne objawy. I po prostu są podobne narzędzia i metody, żeby to rozwiązać. I tworzenie takiego kursu ogólnego, do ogólnej sprzedaży raz, że pozwoli mi pomóc większej ilości osób, bo ja nie jestem w stanie przyjąć więcej niż jakiś tam swój harmonogram godzinowy w ciągu dnia, bo też muszę dbać o siebie i o to, żeby siebie nie przypalić, jeśli chodzi o procesy terapeutyczne. No a tutaj mam trochę większe pole do popisu, plus kurs też mi pomaga i w ogóle ta ścieżka online w tym, że zawsze mogę coś dołożyć i po prostu więcej upakować tam tej wiedzy. A jak ktoś kończy u mnie proces, no to w tym momencie nie ma ze mną konsultacji, no to nie ma też na przykład jakiegoś update’u do tego, co ja się uczę jakieś kilka miesięcy potem, jak po prostu zakończyliśmy współpracę. 

Magda: A jak to się stało, że w ogóle trafiłaś do świata online? Bo znam trochę twoją historię i wiem, że zaczynałaś, w sumie tak jak większość osób, pracować stacjonarnie. 

Monika: Tak, i ja w ogóle zaczęłam pracować stacjonarnie nie jako dietetyczka. I nie jako psychodietetyczka. To nie wiem, czy dotarłaś do tej mojej historii. 

Magda: Tak, wszystko wybadane. 

Monika: Więc ja zaczęłam pracę po studiach i poszłam w kierunku trenerki personalnej, dlatego że zawsze mnie interesowały te dwie ścieżki plus, to też powtarzałam, a raczej mówiłam, że studia mnie bardzo zmęczyły, jeśli chodzi o mój zawód. I byłam na takim już poziomie wypalenia, że nie wiedziałam wtedy, dlaczego, ale nie chciałam pracować w dany sposób. Coś tam mi nie klikało i dopiero później zdałam sobie sprawę, co tam nie klikało po tych kilku latach czy kilkunastu miesiącach, zwał jak zwał. No, a nie klikało mi to, że wychodząc z uczelni, ja miałam w jakiś sposób już określone, jak wygląda współpraca indywidualna z pacjentem, klientem, podopiecznym. I nie do końca mi się to podobało. Ja nigdy nie byłam właśnie związana z zakazami i nakazami i w sobie generowałam opór przed takimi komunikatami i nie chciałam tego przekładać po prostu na współprace indywidualne, a w treningu personalnym odnalazłam większą przestrzeń. I też jak pracowałam jako trenerka personalna, to miałam możliwość poznawania tych osób, przebywania z nimi, no i patrzenia tak jeden na jeden, jakie problemy napotykają, jeśli chodzi o ruch. I miałam też od razu taki dowód swojej sprawczości, bo ktoś pod moim okiem po prostu miał progres i się uczył. Czyli ja miałam takie potwierdzenie, że okej, robię dobrą robotę. Po jakimś czasie wróciłam do dietetyki i tak sobie właśnie pracowałam i kształtowałam tę swoją ścieżkę. Uczyłam się, w jaki sposób chcę to prowadzić. Patrzyłam też, co się sprawdza u moich podopiecznych. No aż przyszła pandemia, bo tak naprawdę do pandemii ja nie miałam ukształtowanej ścieżki online mimo tego, że miałam około 12 tysięcy osób z tego, co pamiętam na Instagramie. I na tym Instagramie przepalałam mnóstwo godzin. „Przepalałam” to może jest złe słowo, bo ja robiłam tam merytorykę i bardzo się wkręcałam w ten profil, natomiast to była moja darmowa praca i nie potrafiłam z niej zarabiać. Bardzo dużo przekonań mnie trzymało, żeby w ogóle coś powiedzieć o tym, że ja coś sprzedaję. I jak dane osoby trafiały do mnie na współprace wtedy jeszcze dietetyczne, a nie psychodietetyczne, to one same się o to pytały, bo ja nie potrafiłam o tym mówić, że mam coś sprzedać, że jakoś mogę im pomóc za pieniądze, a nie za darmo. I nie uważniałam tej swojej pracy, że to jest moja wiedza, na którą też poświęcam czas i że to są też moje pieniądze, no bo jakiś dostęp do badań, jakaś literatura, czy właśnie te godziny czasowe, które ja przepalam na pozyskiwanie nowej wiedzy, no za to nie dostaję wypłaty, a każdy za coś musi żyć, żeby włożyć do przysłowiowego garnka. No i jak przyszła pandemia, to była taka moja główna motywacja do tego, żeby przejść na tą ścieżkę online.

Magda: Pst! Dziękuję, że słuchasz tego podcastu. Jeśli podoba ci się ten odcinek, oceń go w swojej aplikacji do słuchania podcastu. To mogą być na przykład gwiazdki dla całego podcastu na Spotify, albo opinia w Apple Podcasts. Wracamy do treści odcinka. Wspomniałaś, że miałaś już 12 tysięcy obserwujących, kiedy dopiero zaczynałaś odważniej zarabiać na tej ścieżce, żeby nie było tak, że tylko twoje odbiorczynie wyciągną z ciebie informacje, że możesz pomagać za pieniądze. A kiedy dopiero rozkręcałaś to konto, kiedy dopiero zaczynałaś publikować, to skąd brałaś pomysły na treści? Bo bardzo często problemem twórców, którzy dopiero zaczynają, jest siłą rzeczy mało zaangażowana społeczność, która jeszcze nie do końca nam ufa, nie wie, czy może do nas napisać, niekoniecznie dzieli się swoimi problemami. W jaki sposób na początku swojej drogi brałaś pomysły na to, na jakie tematy pisać treści? 

Monika: Wiesz co, chyba głównie bym powiedziała poprzez rozmowę. I to też nie było tak, że… bo ja teraz uważam, że mam zaangażowaną społeczność. Ja uwielbiam moje dziewczyny instagramowe i nawet mam dla nich określenie i non stop się witam z nimi „działuszki” albo właśnie, że jakaś jest „działuszka” po drugiej stronie, a więc ja jestem taką towarzyszką instagramową i bardzo się zżywam ze swoją społecznością, więc to jest relacja obustronna. Natomiast na samym początku wiadomo, że tak nie było. Ja pisałam posty i miałam wrażenie, że piszę do nikogo. I tutaj po prostu pomogła mi konsekwencja, że trzeba było to robić, aż w końcu odezwała się pierwsza osoba, potem się odezwała druga, potem trzecia. Jakoś tak to przechodziło. Wiadomo, że jeśli to robimy przez jakiś dłuższy czas i to nie klika, to znaczy, że nie są te złe osoby po drugiej stronie, tylko coś jest w naszych działaniach nie tak, że nie przyciągamy tego zainteresowania. A więc tutaj trzeba szukać i się dopytywać, zamiast zgadywać, z czym dana osoba ma trudność. I na samym początku ja byłam super zadowolona, jak mi pisały dwie, trzy, potem dziesięć osób, bo ja już miałam za co pociągnąć i na jakim temacie się skupić i jaki temat omówić. No i też sama wychodziłam z inicjatywą, szukając jakiejś inspiracji, oglądając inne profile. Ktoś zaczął robić quizy, no to ja za jakiś czas też zrobiłam, ale ze swojej działki jakiś quiz. Coś jakaś nowa funkcja wchodziła na Instagramie, to również to robiłam. Też bardzo pamiętam, że skupiałam się na tematycznych dniach i właśnie miałam taki harmonogram na początku, co w dany dzień robię. I to mi pomagało na takie gorsze dni, kiedy, dajmy na to, nie było w ogóle odzewu, a mimo to ja miałam zaplanowane i to robiłam. I wydaje mi się, że ta konsekwencja pozwoliła mi, żeby zbudować tę ścieżkę rozmowy i komunikacji z moją społecznością. Że one wiedzą, właśnie moje dziewczyny i chłopaki również, bo mamy jedną i drugą płeć na profilu, że jeśli ja o coś pytam, to właśnie chciałabym poznać ich perspektywę. I one wtedy mi się wypowiadają. I też przypominam o tym, że ja po tej stronie mediów społecznościowych jestem sama. Jeśli nagrywam podcast, jestem sama. Jeśli dodaję story, jestem sama. A więc bez ich perspektywy tak naprawdę to ja nie mam do kogo mówić. Żeby one uzyskały moją pomoc, to muszą mi powiedzieć, jakie są ich trudności. A więc jedna strona jest za coś odpowiedzialna i druga strona też jest za coś odpowiedzialna. 

Magda: Wzruszyło mnie to, że po prostu to w taki prostolinijny sposób przekazałaś, taki bardzo szczery i z taką czułością, że po prostu bez was nie ma mnie i po prostu potrzebuję też waszej pomocy, waszej współpracy. A w jaki sposób to zrobiłaś, że, że tak powiem, przetrwałaś ten ciężki okres, kiedy nie miałaś za dużo odzewu i co sprawiło, że nie rzuciłaś tego całego Instagrama, postowania w cholerę, tylko wytrwałaś i twoja praca zaczęła przynosić rezultaty? 

Monika: Miałam wiele takich etapów, że rzucałam to w cholerę. Ta droga cała rozwoju profilu to też nie jest tak, że za każdym razem i codziennie mi się chce dodawać te story, te posty, mam pomysły na tematy, tylko bardzo dużo było tam takich mniejszych albo większych kryzysów, dlatego że potrafiłam się nie odzywać albo mniej postować przez kilka dni, ale też przez kilkanaście, może nie miesięcy, ale miałam taki okres bardzo ciężki w swoim życiu prywatno-zawodowym, bo to było właśnie związane z tym tematem też zawodowym, że po prostu nie miałam ochoty pokazywać się na mediach społecznościowych. Natomiast miałam już zbudowaną społeczność, która po prostu na mnie poczekała. Chociaż też wtedy miałam takie obawy, że w momencie, kiedy zniknę z internetu, to cały świat o mnie zapomni, a do tej pory przez cztery albo pięć lat to wszystko budowałam. I trzeba też to sobie, wydaje mi się, przepracować, że twój wolny dzień czy twój czas offline jest bardzo ważny do tego, żeby pracować online, bo ty musisz się nauczyć żyć tu i teraz i być w tym świecie realnym, żeby móc być w świecie internetowym. W momencie, kiedy miałam te gorsze dni, to po prostu dawałam sobie na luz. I to jest w sumie z każdym procesem, tylko ja wtedy nie potrafiłam tego nazywać. W momencie przytłoczenia, frustracji, po prostu daj sobie odpocząć, bo my mamy pracę kreatywną na tych mediach społecznościowych. A więc potrzebujemy zwolnionych zasobów do tego, żeby tworzyć treści, a nie da się tworzyć dobrych i kreatywnych treści, jeśli masz cały czas takie podejście, że masz nóż na gardle i musisz wymyślić jakiś milion pomysłów tu i teraz. Czasami najlepszą drogą dla mnie było to, żebym zrobiła sobie dzień wolny, nabrała innej perspektywy, porozmawiała z kimś w tym świecie realnym i dalej wpadała na jakiś pomysł. Bardzo często też towarzyszył mi po prostu ruch, czyli rzucałam pracę i szłam na rower, szłam po prostu na spacer i wtedy ta głowa mi trochę odpoczywała i wracałam do tego punktu, że ja po prostu też to lubię robić, ja lubię tam pracować. Więc albo się obrażę i rzucę i wtedy będę musiała zaczynać wszystko od nowa, albo przełknę tę gorzką pigułkę, że coś mi nie wyszło, no i wrócę z podkulonym ogonem albo raczej z tym ego w kieszeni i spróbuję jakiegoś nowego pomysłu i może ten nowy pomysł akurat wypali. 

Magda: Właśnie, ego. Bo w sumie, kiedy nam gorzej jakiś post pójdzie, albo mało osób na coś zareaguje, odpowie, a nam się wydawało, że to jest coś wspaniałego i wyjątkowego, to w sumie tutaj działa nasze ego, że często nie traktujemy tego jako na przykład danej do analizy takiej chłodnej, biznesowej, tylko czasem to wręcz tak boli fizycznie, jakby ktoś nas zaatakował.

Monika: Tak. I wydaje mi się, że zmiana podejścia z takiego ukierunkowanego na liczby, na cyfry, na te lajki itd., a przeniesienie perspektywy na człowieka, który znajduje się tam po drugiej stronie, bo on jest po coś na tym profilu. Ludzie nie obserwują czegoś tak po prostu dla samej obserwacji, bo każdy ma dobę z tej samej ilości godzin i każdy z nas szanuje swój czas. Jeśli przepalamy czas na głupotki, to mamy robić content taki właśnie głuptasiowy, ale jeśli prowadzimy content merytoryczny, to znaczy, że jest tam jakiś problem u danej osoby, z którym ona nie potrafi sobie sama poradzić, a więc przychodzi do nas. I w momencie, kiedy ja zaczęłam patrzeć na to, jak jakaś rolka mi gorzej poszła, nie gorzej, ale to są znowu tysiące w wyświetleniach, jak sobie wyobrażę, że tam po drugiej stronie dziesięć tysięcy ludzi to zobaczyło, albo nawet tysiąc, nawet dwie, czy trzy, czy pięć osób zobaczyło dany post i ja tym danym postem mogłam komuś pomóc, to jest nagroda. I to jest taka też nagroda, że ktoś właśnie tobie poświęca swój czas. Więc to może być milionowe wyświetlenie, natomiast ja wolę, zamiast milionowego wyświetlenia, mieć te dziesięć szczerych i prawdziwych osób po drugiej stronie, na których ja też mogę liczyć, że właśnie, kiedy powiem: dziewczyny, potrzebne mi zaangażowanie pod tym postem, bo chcę to puścić bardziej szeroko, to one pójdą i zostawią mi tam swoją obecność. 

Magda: Wow, to jest piękne. I w sumie wspomniałaś, że teraz ważnym czynnikiem u ciebie w wymyślaniu postów jest twoja społeczność. W jaki sposób obecnie tworzysz treści? Czy posiłkujesz się tylko tym, co podrzucą ci twoje działuszki? Czy też masz jakieś takie tematy, które sama chciałabyś podjąć i skąd je w ogóle bierzesz? 

Monika: Wydaje mi się, że to jest połączone. I teraz jak już zawężyłam trochę tę swoją działalność, czyli poruszam tematy o jednym rdzeniu, o jednym źródle, gdzie dalej te tematy są bardzo szerokie, bo ja się przeniosłam tylko na psychodietetykę, a więc nie poruszam treści już bardziej dietetyki klinicznej. I nawet jak dostaję jakieś pytania, to po prostu wolę odesłać na profil osoby, która siedzi aktualnie w temacie, niż na własną rękę szukać aktualnych informacji, no bo ja po prostu w tym teraz już nie siedzę. Zajmuję się inną działką i skupiłam się na tej działce, żeby właśnie w niej być na bieżąco. Natomiast moja działka porusza różne tematy, różne relacje, relacje z jedzeniem, relacje z ruchem, relacje z ciałem. I staram się to mieszać i na story, i w postach. I z tej strony właśnie dziewczyn to po prostu zadaję pytania, z czym one mogą mieć problem, ale to nie są też takie pytania ogólne, bo jeśli podejdziesz do drugiego człowieka i zadasz mu pytanie, z czym ma problem, to on zaczyna szukać w różnych dziedzinach swojego życia. Tylko ja zaczynam to bardziej, jakby szukam szczegółów, czyli z danym posiłkiem, jaki masz problem, albo co się u ciebie dzieje po posiłku? Daję konkrety, o co mi dokładnie chodzi plus sama też będąc specjalistką w danym temacie, mam podstawę do tego, żeby wiedzieć, z czym dana osoba ma problem. Bo wiele też osób głównie na współpracy indywidualnej, no i też posiłkuje się literaturą. I po prostu czasami, nawet dla tej czystej ciekawości, staram się porównać trochę to, co jest w literaturze z tym, co mówi mi realny człowiek i wyciągnąć na tej podstawie własne wnioski, bo też literatura to jedno, natomiast ja tam jestem dla konkretnych osób i pracuję z konkretnymi osobami i to dla nich i do nich mam dopasowywać ten content. Więc mi się może coś wydawać, że jest bardzo potrzebne, ale ta druga strona może być innego zdania, a więc wtedy dochodzi do takiego kompromisu i na przykład mówię często, że dobra dziewczyny, to trzeba przepracować i dalej pójdziemy sobie do waszego tematu, ale ja wiem ze swojej perspektywy, że coś jest przed tym, co wy zauważacie. 

Magda: Czyli na przykład nie pytasz: jakie macie problemy w waszych relacjach z jedzeniem?, tylko, powiedzmy, podajesz jakąś konkretną sytuację typu: masz ochotę na słodycze po obiedzie, co robisz? 

Monika: Tak, no. Albo jakie uczucia to w tobie wzmaga, jakie emocje się pojawiają? Tak staram się bardziej zawęzić. 

Magda: Jasne. A teraz przejdźmy do twoich produktów. Obecnie w twojej ofercie, ja to sobie zanotowałam, produktów cyfrowych posiadasz jadłospisy 14- i 10-dniowe z listami zakupów oraz puzzlodiety, czyli takie przewodniki, wsparcie, które cytuję, „pomaga w drodze do jedzenia zgodnie z ciałem”. I pracujesz teraz też nad kursem Głodna głowa i on też jest o relacji z jedzeniem, z tego co pamiętam, tak? 

Monika: Tak, dokładnie. 

Magda: Jak wymyślasz te produkty? 

Monika: Na początku były puzzlodiety, czyli Puzzlodieta numer jeden i potem Słodki Puzzel, czyli instrukcja jedzenia słodyczy. I te produkty były odpowiedzią na potrzeby. I na samym początku nie chciałam robić jadłospisu, które później pojawiły się u mnie w sklepie, ale to też jest trochę inna historia, tylko właśnie chciałam dać narzędzie do pracy, bo zdecydowanie to się lepiej sprawdza i też z kwestii takiej biznesowej, bo o tym tu rozmawiamy, jeśli będę miała zadowolonych klientów, bo dam narzędzie, które się sprawdza, no to też będę miała pozytywny feedback, a więc ten feedback pozwoli mi to sprzedać jeszcze w większej ilości. I wpadłam na to w sumie z tego punktu, co mi największą trudność sprawiało, jeśli chodzi o komponowanie własnego talerza. Więc najpierw pozadawałam sama sobie pytania, potem to gdzieś tam spisałam i zrobiłam burzę mózgów na Instagramie, po czym wyciągnęłam wnioski i stwierdziłam, że jestem w stanie opracować takie narzędzie, które będzie odpowiedzią na te trudności. 

Magda: A jakie pytania zadawałaś? 

Monika: Wiesz, co, Puzzlodieta głównie skupiała się na porcji i na kaloryczności. I zadawałam pytania związane właśnie z kalorycznością posiłku i w tym, że dziewczyny miały problem, żeby określić swoją porcję. To też było trzy lata temu, więc ja aż tak nie do końca pamiętam, ale bardzo dużo takich pytań się pojawiałMonika: ile ja mam zjeść?, albo ile mogę zjeść? Dalej: jak dobrać tę swoją porcję?, skąd ja mam wiedzieć, że to jest dobrze zbilansowane? Więc na te wszystkie znaki zapytania ja stwierdziłam, że na to jest odpowiedź. I tak naprawdę od tego wszystko się zaczyna, żeby umieć zbilansować ten swój talerz, bo jeśli umiesz fundamenty, to dalej poradzisz sobie w każdych okolicznościach, niezależnie czy będziesz na wakacjach, niezależnie czy będziesz w domu, niezależnie czy pójdziesz do cioci na imieniny, mając fundamenty, poradzisz sobie w każdej sytuacji. Wy to macie w kursie, czyli robicie takie kompendium, fundament i dalej, niezależnie od tego, co ktoś ma sobie z tego ułożyć, to mając fundament, już sobie poradzi. Ja tak samo zrobiłam tutaj żywieniowo, a idąc dalej, jeśli chodzi o tą relację ze słodyczami, to po prostu zebrałam najczęściej popełniane błędy i też dałam do nich rozwiązanie. Wytłumaczyłam to w sposób merytoryczny i dałam od razu przykłady zastosowań i też alternatywy, bo akurat Puzzlodieta i Słodki Puzzel jest połączeniem merytoryki i przepisów. I wtedy wydawało mi się to najlepszą opcją. Nie wiem, jak bym teraz zrobiła, musiałabym się nad tym zastanowić. Natomiast na tamten okres, to też jaka była, nie powiem, że moda, ale jaki był przekaz, jeśli chodzi o dietetykę kliniczną i psychodietetykę, to połączenie było bardzo dobre, dlatego że ta psychodietetyka nie była jeszcze aż tak w Polsce popularna i ludzie byli przyzwyczajeni do tych diet. Więc ja nie chciałam zawracać kijem Wisły i robić coś pod prąd, tylko poszłam na kompromis tak po prostu, ze swoją społecznością. 

Magda: Bardzo tutaj jest widoczny rezultat, jaki chcesz dać swoim odbiorcom. Bo też mówisz, że wychodziłaś od pytań, które miałaś sama w głowie, kiedy mierzyłaś się z tymi rzeczami, na przykład jeśli chodzi o wielkość porcji, czy na początku pracy też wymyśliłaś rezultat, jaki chciałabyś dać swoim odbiorcom, czy to wyszło na przykład wtedy, kiedy już zadałaś sobie właściwe pytania? 

Monika: To był mój pierwszy produkt, a więc teraz z perspektywy czasu ja byłam trochę jak dziecko we mgle. I dobrze, że to się tak stało. Ja jestem dalej zadowolona z tego produktu. Teraz wydaje mi się, że zrobiłabym go lepiej, bo po prostu jestem trzy lata starsza i mam trzy lata więcej doświadczenia, natomiast dalej jest to bardzo dobry produkt, bo ja się mocno przyłożyłam do jakości. I dalej jest w sprzedaży i dalej jest kupowany. Więc tutaj też ciężko tak to określić, bo te błędy specjalnie uwzględniłam i to bycie dzieckiem we mgle, dlatego że wiesz, na samym początku jak robisz pierwszy produkt, to masz bardzo dużo znaków zapytania. Mnie przeraził ogrom rzeczy, które miałam zrobić w związku z e-bookiem. Więc tak naprawdę jak ja już sobie opracowałam jakiś schemat, to starałam się go trzymać, bo tego było i tak bardzo dużo, cała praca związana z tym e-bookiem, że jakbym sobie jeszcze coś dokładała i oczekiwała jakiegoś rezultatu, to bym się na tym spaliła, więc ja chciałam po prostu zrobić to, za co byłam odpowiedzialna i na co miałam wpływ, a resztę robić w trakcie albo się tego douczyć. Teraz aktualnie moje sprzedaże wyglądają dużo lepiej niż te na początku, ale ja na początku robiłam to po raz pierwszy, więc jak bym mogła wymagać od siebie nie wiadomo jakich wyników, gdzie i tak te wyniki mnie zaskoczyły, jeśli chodzi o początek sprzedaży, bo ja zakładałam, że kupi mi to 50 osób, mając właśnie te 12 tysięcy obserwujących. I byłam pozytywnie zaskoczona, jak to się sprzedało i tym, że ta zbudowana relacja z tymi moimi dziewczynami dała mi piękny feedback, bo one mnie zasypywały wiadomościami, kupowały też dlatego, żeby mnie wesprzeć i żeby podziękować za tę całą merytorykę, którą ja do tej pory robiłam za darmo i za którą nie chciałam pieniędzy. Więc ta po prostu codzienna praca, taki kroczek po kroczku, takie puzzelki, jak ja to mówię, po prostu dały całą układankę. I to też była taka duża fala wdzięczności, że to nie jest tylko tak, że ja muszę coś od siebie dać, tylko też mogę polegać na tych osobach, z którymi mam relacje, mimo to, że my się nie znamy i mimo to, że to jest relacja online. 

Magda: Mega. A teraz przejdziemy do pytania, które w sumie ty wymyśliłaś. My z Moniką czasem się szturchamy na relacjach, w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu. W każdym razie Monika miała wypuścić książkę, już była umówiona z wydawnictwem, wszystko było zaprojektowane, wszystko było napisane, cała treść, ale okazało się, że książka nie wyjdzie. I mimo że długo mówiłaś o niej, że to jest twoje dzieciątko i nawet pamiętam, jak cię zaprosiłam do innego mojego podcastu, w którym rozmawiałyśmy o relacji z jedzeniem, to też wspominałaś o książce, że właśnie nad nią pracujesz. Co się stało, że książka nie wypaliła i jak wtedy się z tym czułaś? 

Monika: Też rozbudowane pytanie, to może zacznijmy od początku, że w momencie, kiedy ja dostałam propozycję od wydawnictwa, nad którą się zastanowiłam i którą przyjęłam, po rozmowie i też po wymienieniu się wizjami na tę książkę, okazało się, że mamy wspólną wizję z danym wydawnictwem. No i po prostu została podpisana umowa i ja zaczęłam proces przygotowań. I wtedy pamiętam, że to był tamten rok. Ja jestem słaba w latach, więc wydaje mi się, że tak. No i ja poświęciłam na to pisanie książki bardzo dużo czasu i tak naprawdę bardzo dużo swojego życia nie tylko zawodowego, ale też swojego życia prywatnego. Bo wtedy nie potrafiłam zachować balansu, jeśli chodzi o życie zawodowo takie prywatne i bardzo się nadwyrężałam. I bardzo się spaliłam podczas pisania tej książki z tego względu, że nie zrezygnowałam z robienia innych rzeczy. Czyli dołożyłam sobie ogromnego kolosa do zrobienia, bo bardzo stawiałam na jakość, jeśli chodzi o treść, więc miałam mnóstwo z tym roboty. No i nie zrezygnowałam ze swojego pełnego grafiku, no bo wtedy pracowałam na współpracach indywidualnych, coraz miałam nowe osoby, bo proces nie trwa w nieskończoność, tylko po prostu co jakiś czas te osoby się zmieniają. No a dodatkowo fizycznie nie miałam czasu, dlatego że pracowałam jako trenerka personalna wtedy. Jak patrzę na swój grafik rok temu, to po prostu jestem w szoku, jak ja mogłam tak funkcjonować, bo teraz moje życie wygląda całkowicie inaczej, co nie oznacza, że mniej pracuję, natomiast pracuję mądrzej i więcej daję sobie odpoczynku, przez co pracuję bardziej efektywnie i lepiej mi to idzie i mam też lepsze wyniki. No ale wtedy właśnie było tak, że ja już oddałam treść i też ogłosiłam to na Instagramie. Dziewczyny były na bieżąco, jeśli chodzi o podcasty, na jakim ja etapie jestem. Dostawałam mnóstwo wiadomości, że czekają na tę książkę, że bardzo chcą ją kupić. No i doszło do takiej sytuacji, że jakoś ta wizja się zmieniła, jeśli chodzi nie o moją stronę, tylko o stronę wydawnictwa. Ja doszłam do wniosku po bardzo wielu rozmowach ze sobą i też z moimi bliskimi, żeby podjąć tak ciężką decyzję, że ja nie chcę rezygnować z tego, na co zapracowałam i nie chcę odejmować jakości ani poziomu, jeśli chodzi o jej wydanie i że moje dziewczyny zasługują na coś innego, na coś lepszego niż zostało mi zaproponowane i nie poszłam na taką propozycję, która nie była zgodna z moimi wartościami i z moimi zasadami, bo one są dużo ważniejsze i ta jakość jest dużo ważniejsza niż jakikolwiek zarobek z tego czy innego źródła. Jeśli ja bym nie była zadowolona z tej książki, widząc ją na półkach sklepowych, w księgarniach, tylko czułabym niezadowolenie albo nawet nie chciałabym się pod nią podpisać z jakichś tam innych przyczyn niż treść, bo nie za wszystko oczywiście byłam odpowiedzialna, po to się współpracuję z wydawnictwem, to nie chciałam się na to zgodzić. I doprowadziłam do tego, że po prostu umowa została rozwiązana. Bardzo mnie to telepnęło. I właśnie to jest ten okres, gdzie ja się wyłączyłam z mediów społecznościowych, bo musiałam to sobie odchorować, musiałam to przełknąć i też niejako przejść taką żałobę, bo to było moje ogromne marzenie, które się po prostu nie spełniło. I ja na nie poświęciłam bardzo dużo czasu i poświęciłam bardzo dużo swoich zasobów, a skończyłam z niczym, z wypaleniem zawodowym i tak naprawdę z takim poczuciem bezradności, że nie wiem, co robić dalej. I źle się czuję psychicznie, jestem zmęczona też fizycznie i po prostu dałam sobie wtedy odpocząć. Ale bardzo dużo mnie to kosztowało emocji i też o tym, potem kiedy byłam w stanie, zrobiłam odpowiednie treści. Takie, żeby pokazać i też się uczłowieczyć na tych mediach społecznościowych, że to, że ja gdzieś tam mam ładne obrazki i że jestem uśmiechnięta na mediach społecznościowych, nie oznacza, że ja mam zawsze dobry czas. Więc ja się na tym swoim profilu staram być przede wszystkim człowiekiem. I jeśli mam do tego siłę, to staram się dopuszczać również do tych swoich gorszych momentów i gorszych miejsc, żeby ktoś nie miał poczucia, że ja mam idealne życie, bo to będzie bardziej szkodzić niż pomagać. No i też nagrałam cały podcast o historii z książką, gdzie opowiedziałam swoją perspektywę, jak to dokładnie wyglądało. I nie spotkałam się po tym wylewie szczerości tak naprawdę, że coś mi się nie udało, że poniosłam porażkę w jakimś tam stopniu, z jakąś krytyką albo właśnie z nazwaniem tego, że to jest porażka, tylko raczej dostawałam wiadomości, że dziewczyny są ze mnie dumne na przykład, że zrobiłam w taki sposób, albo że będą czekać tyle, ile potrzeba na tą książkę, że dobrze, że się tak zachowałam, bo to im pokazało, że właśnie mi na nich zależy i też nie chciałam się zgodzić na coś, co było poniżej mojego poziomu jakości. 

Magda: Wow, to robi wrażenie. Co pomogło ci się podnieść po tym wielkim zawodzie? Bo oprócz tego, że twoja społeczność stanęła na wysokości zadania i już drugi raz w tej rozmowie jestem wzruszona, bo powiedziałeś, że ta sytuacja doprowadziła cię do aż takiego stanu, że powiedziałaś tutaj o wypaleniu zawodowym? 

Monika: Tak, kilka rzeczy w sumie, bo przede wszystkim odpoczynek i bardziej świat offline niż online. Bardzo dużym wsparciem był i jest mój partner, który po prostu stanął wtedy na wysokości zadania. Ja też mogłam liczyć na moje przyjaciółki, na osoby po prostu z mojego bliskiego otoczenia i czułam się taka zaopiekowana, że nawet jak sama nie miałam siły do tego, żeby nawiązywać jakieś relacje, to po prostu ktoś starał się za naszą dwójkę, bo wiedział, że ja mam po prostu gorszy czas, gdzie też zostałam w takim działaniu, na ile miałam siły i dajmy na to, robiłam mniej, ale dalej robiłam, żeby podtrzymać jakieś tam działanie i szukałam rzeczy, takich sposobów, którymi mogę się po prostu sobą opiekować. Robiłam dla siebie więcej miłych rzeczy, odpoczywałam więcej i dawałam sobie czas na to, żeby wyzdrowieć, bo zdaję sobie sprawę z tego, że ten kryzys psychiczny jest tak samo do leczenia, jak kryzys fizyczny. Jeśli mamy kontuzję nogi albo jakiejś innej części ciała, to jakoś się z tym nie kłócimy, że musimy swoje odczekać, zanim ta kończyna wróci do ładu i składu, do tej pełnej sprawności, a z kryzysami psychicznymi jest trochę inaczej. Więc tutaj na pewno ten czas i danie sobie właśnie go tyle, ile się potrzebuje. No i też ten gorszy czas, ten kryzys pozwolił mi spojrzeć na to wszystko z perspektywy i przeprowadzić ze sobą wiele rozmów, czy ja dalej chcę żyć w taki sposób, jak żyłam i dalej chcę pracować w taki sposób, jak pracowałam, dalej chcę poświęcać swój czas na rzeczy, na które go poświęcam, więc taka analiza i taki wgląd, co mi służy i co mi nie służy, czego nie chcę robić i co chcę robić. I trochę z Nowym Rokiem, ale akurat to dlatego, że to się złożyło, że to był październik, listopad, więc ten grudzień miałam taki bardziej odpoczynkowy, chociaż odpoczynek tutaj, no po prostu bardziej zdrowiejący, to z Nowym Rokiem zrobiłam sobie burzę mózgów, przegadałam to wszystko i spisałam sobie, w którym kierunku chcę podążać i przede wszystkim wyznaczyłam sobie, że nie mam mieć za miesiąc efektów, czy tam rezultatów, bo wtedy moje wyświetlenia na online’ach były dramatycznie nisko. My z jednej strony lubimy wiedzieć, że ktoś ma też trudniej i ma gorszy czas, ale z drugiej strony smutek nie jest dobrze oglądany i dobrze klikany w mediach społecznościowych. Bo my się zarażamy własnymi emocjami. A więc też raz, że ja mniej postowałam, byłam mniej aktywna, no to dwa, mój content był, jaki był, bo ja też się czułam źle psychicznie i wtedy moje wyświetlenia, moje zaangażowanie nie było wtedy wysokie. Mogłabym powiedzieć, że było przy podłodze. I też wiedziałam, że muszę to przełknąć i krok po kroku budowałam tę relację na nowo. Tak jakby machałam do dziewczyn, że hej, ja już się czuję trochę lepiej, to wam zrobiłam, to przygotowałam. I po prostu też tutaj potrzebuję pomocy. I robiłam to po prostu konsekwentnie i doszłam do tego, że tak naprawdę moje wyświetlenia teraz są bardzo stabilne, mój wzrost profilu jest bardzo stabilny, mam swój harmonogram, więc wiem kiedy mam coś zrobić i wiem, co konkretnie chcę robić. I bardzo zaczęłam pracować na planowaniu, a wcześniej to było łapanie wielu srok za ogon, więc można powiedzieć, że zrobiłam duży porządek w swojej pracy i dopiero z tym porządkiem i z tym ładem na tym biurku poczułam spokój i poczułam to, co ja jestem w stanie robić i w którym kierunku chcę iść. 

Magda: Zaintrygowało mnie, że powiedziałaś o harmonogramie. W jaki sposób sobie ustaliłaś, jak dodawać treści? Bo wiele osób ma taki problem z postowaniem, że robi to bardziej z doskoku, że mamy jakąś główną pracę i social media, to tym się można zająć wtedy, kiedy będziemy mieć czas. 

Monika: To też był mój case kiedyś, więc ja też łączyłam te wiele zawodów, gdzie teraz pracując przy kursie, też ta regularność na mediach społecznościowych jest, trochę użyję tego określenia, że jest taką kulą u nogi, że masz dużo tej roboty takiej, która cię bardzo wciąga i która jest do zrobienia, bo masz terminy, jeśli chodzi o przedsprzedaż, sprzedaż itd. Ale te media społecznościowe muszą być też regularnie. Też musisz to nagrać, przygotować, napisać, tego jest ogrom. Ogrom jest roboty, jeśli chodzi o regularne postowanie. Więc raz, że staram się pracować na planie minimum i dajmy na to, jak miałam ustalone, że mam trzy rolki w tygodniu, to czasami dodam dwie, kiedy się już nie wyrabiam, a bardziej przeniosę się na story, bo na story raczej jestem codziennie. Natomiast też zredukowałam ilość kafelków, bo po prostu wolę te treści, ten content, jeśli już go zrobię, to dać na profil, żeby on tam został, żeby nie przepalać tego swojego czasu, właśnie będąc na story, na relacjach. I dopasowuję sobie teraz harmonogram do tego, co robię w życiu realnym albo do jakichś innych zobowiązań. Czyli jeśli mam przepełniony grafik, jakieś dużo rzeczy do zrobienia w ciągu dnia, no to nie wpiszę tam sobie jeszcze dodania rolki. No, chyba że przygotuję ją wcześniej innego dnia i tylko ją spostuję, ale wtedy nie jestem w stanie pojawić się w komentarzach. Czyli robię sobie takie trzy okienka w tygodniu, gdzie jestem w stanie poświęcić na Instagram jakiś czas i po prostu zapostować to i być obecna w komentarzach, gdzie nie zawsze mi się to udaje. Natomiast jeśli chodzi o postowanie, to staram się być w trzy dni i jeśli mam określone dni, to wtedy łatwiej mi to wszystko tak jakby ustalić, no bo jak przychodzi dany dzień, to nie ma czegoś takiego, czy mi się chce, czy mi się nie chce, bo jak jestem zapracowana, to częściej mi się nie chce, niż mi się chce, ale jednak chcę być regularna, więc szukam sposobów, żeby sobie pomóc. I ten grafik i to odhaczanie z listy zadań na mnie bardzo działa, ta dopaminka się uwalnia, że ja mam coś już zrobione. No i po prostu jestem w stanie wtedy być konsekwentna. 

Magda: W sumie mi pomogła zmiana myślenia, że po prostu przez posty, poprzez na przykład stories albo jakieś inne media społecznościowe, to ja buduję relacje z moimi odbiorcami. I po prostu jesteśmy ze sobą cały czas i nie jestem wtedy taką koleżanką, która przychodzi do odbiorców wtedy tylko, kiedy chce sprzedać coś z Avonu. No bo w sumie wtedy, jak już by była kampania, to wtedy jest ten czas, żeby na przykład opowiadać o produkcie. 

Monika: Tak, tak, oczywiście. No i to jest ten etap przedsprzedaży, jest teraz jeszcze przede mną i już nawet widzę teraz po swoich treściach w momencie, kiedy mam bardzo dużo roboty związanej z przedsprzedażą i samym jeszcze kursem, bo on jest w trakcie tworzenia, to po prostu jest mnie mniej na tym Instagramie. Natomiast to też jest mój priorytet, żeby na nim być. I żeby być regularna, żeby być regularna w postach, czy tam w wiadomościach, czy właśnie rolkach, bo z tego samego względu ja nie chcę być sprzedawczynią Avonu i nie chcę, żeby te dziewczyny miały poczucie, że ja po prostu chcę im coś wciskać, bo ja nigdy nie chcę wciskać. I chcę, żeby to kupiły osoby, które faktycznie potrzebują rozwiązania tego problemu, na który ja znam to rozwiązanie i mogę im to pokazać w łatwy sposób, zaoszczędzając im wiele czasu, nerwów, frustracji i trudnych emocji do odczucia. Jednak znowu, chcę, żeby one miały poczucie, że mogą na mnie liczyć. I że ja nie jestem tylko wtedy dla nich, kiedy wyciągam rękę i mówię: teraz mi masz zapłacić, tylko właśnie to jest znowu budowanie relacji. I na tym powinny się opierać te media społecznościowe. Bo oglądanie ładnych obrazków jest trochę już w przeszłości. I teraz media społecznościowe są po to, żeby też budować te relacje. Jak na to popatrzymy w taki sposób, to znowu będziemy mieć po drugiej stronie prawdziwego człowieka, który się z czymś zmaga, który ma jakieś problemy i z którym też możemy porozmawiać. Bo taka wymiana wiadomości to nie jest strata czasu, to jest poznawanie nowych osób. A więc ja na to patrzę jak na przywilej, a nie jak na przykry obowiązek. 

Magda: To są odbiorcy, którzy tworzą tę twoją społeczność, którzy pomagają ci zarabiać i po prostu rzeczywiście warto mieć inne podejście niż, o Boże, jeszcze muszę na te wiadomości do tych ludzi odpisać, czemu oni w ogóle mi głowę zawracają? Ja też w wiadomościach staram się być ciekawa, kiedy rozmawiam już z odbiorcami, albo przynajmniej dać to serduszko, kiedy mam akurat mniej czasu, żeby chociaż dać znać, że widzimy tę wiadomość i wszystko widzę, przyjęłam i doceniam. 

Monika: Tak, ja nieraz do ciebie coś pisałam i za każdym razem mam od ciebie wyświetloną wiadomość, no, że wyświetlasz ode mnie wiadomość i też mam takie poczucie, będąc z tobą w tej relacji takiej instagramowej, że się od ciebie uczę, że jak napiszę do ciebie, to dostanę odpowiedź, a nie będę po prostu olana albo przekierowana: moją odpowiedź znajdziesz w tym i w tym e-booku. No kurczę, nie tak to też powinno funkcjonować.

Magda: Przyznaję, że czasem są takie sytuacje, że po prostu odpowiedzią jest produkt, że po prostu ktoś na przykład chce ze mną wejść we współpracę taką polegającą na konsultacji, a ja po prostu tego nie prowadzę, to wtedy podrzucam moje produkty, ale zanim jest zakup tego produktu, to są bezpłatne materiały, w których ktoś może sobie zobaczyć, czy dana rzecz jest dla niego albo dla niej. 

Monika: Tak, i totalnie to rozumiem i mam tak samo, bo jeśli ktoś się zgłasza do mnie z bardzo dużym problemem, który wymaga mojego czasu, mojej obecności, to też wcześniej przekierowywałam na proces indywidualny, dlatego że nawet takie pomaganie z mojej strony, gdzie mając tę pracę terapeutyczną bardziej, jako psychodietetyczka, rozwiązując czyjś problem przez wiadomość na Instagramie, ja mogę narobić więcej szkody niż pożytku, bo to jest wiadomość, ja tam nie mam interakcji, nie mam danych wystarczających do tego, żeby dać dobre rozwiązanie. A więc często ten mój brak odpowiedzi, a raczej taka odpowiedź odmowna, że ja komuś nie jestem w stanie pomóc przez Instagram, nie jest dlatego, że jestem niemiła albo, że go nie lubię, albo, że nie chcę tego zrobić, tylko dlatego, że uważniam czyjeś zdrowie i nie chcę komuś zaszkodzić. I wiem, że dany problem jest po prostu za duży do tego, żebym ja to skonsultowała przez Instagram. Skoro my nie konsultujemy jakichś chorób u lekarza właśnie przez Instagram czy przez wujka Google, no to też nie konsultujmy się przez Instagram u specjalistów, bo od tego jest gabinet, czy to stacjonarny, czy to online. 

Magda: No tak, też prawda. W sumie też ciężko, jeśli nie jesteśmy specjalistami, to określić. A mi teraz się przypomniało, że przez pewien czas miałam też takie poczucie winy, że nie jestem w stanie komuś odpowiedzieć jedną złotą radą w pięciu zdaniach w wiadomości na Instagramie. Nie wiem, czy tak miałaś, ale wtedy się po prostu czułam bardzo źle ze sobą. A teraz coraz bardziej przekonuję się, że w większości sytuacji, o ile ktoś mnie nie pyta na przykład o nazwę narzędzia albo co to jest jakaś tam rzecz x, y, z, to bardzo często odpowiedź jest: to zależy. I trzeba poznać kontekst albo dać narzędzia, żeby można było w ogóle cokolwiek z tym podziałać dalej. 

Monika: Tak, tak, totalnie się zgadzam. „Tozależyzm” bardzo lubię, bo znowu, nie ma prostych odpowiedzi na zaawansowane pytania. Jeśli jest proste pytanie, to ja mogę po prostu odpowiedzieć, ale czasami coś się wydaje tylko prostym pytaniem, a odpowiedź jest tak złożona, że wymaga to już czasu jeden na jeden albo skorzystania z produktu, na który ja poświęciłam wiele miesięcy czy tygodni mojej pracy. 

Magda: Przez całą naszą rozmowę przewija się temat relacji, a też mamy relacje z osobami, których w naszych mediach społecznościowych, newsletterach czy produktach nie widać, czyli z naszymi bliskimi. I osoby zarabiające dzięki internetowi bardzo często mierzą się z niezrozumieniem swojego otoczenia. I na przykład ja sama usłyszałam od bliskiej osoby, kiedy zakończyłam przedsprzedaż pierwszego produktu, że ta osoba w ogóle nie wierzyła, że to nam wyjdzie. I było takie, aucik, zabolało. Czy spotkałaś się z niezrozumieniem albo brakiem szacunku dla twojej pracy pośród twojego otoczenia? Jeśli tak, to jak sobie z tym poradziłaś? 

Monika: Tak, ale bym powiedziała, że nawet nie do pracy online, bo w momencie, kiedy ja przyszłam do pracy online, to byłam już za tym takim najgorszym etapem niezrozumienia ze strony swoich bliskich. Bo ja wybierając te studia, na których byłam, już spotkałam się z tym pierwszym niezrozumieniem, bo moja rodzina miała na mnie totalnie inną wizję, jeśli chodzi o moją pracę zawodową. Gdzieś indziej mnie widziano i inne oczekiwania na mnie ciążyły. No i ja już wtedy powiedziałam, że nie chcę spełniać tych oczekiwań i poszłam swoją ścieżką, z czego jestem z siebie ogromnie zadowolona mimo tego, że dosyć długo też musiałam zaczaić to, że te oczekiwania dalej nam nie ciążyły, tylko ja sobie z nich nie zdawałam sprawy i bardzo dużo chciałam udowadniać, ale to jest też może na inną rozmowę. Więc z tym niezrozumieniem od razu się spotkałam, jak tylko wybrałam swoją ścieżkę taką na studia. No i idąc dalej, jak już zostałam trenerką personalną, to kolejne rozczarowanie rodzinne i idąc dalej, jak już poszłam na online, to w sumie wybrałam taki moment, że była pandemia i ja byłam sama w mieszkaniu. Więc nie miałam kontaktu takiego personalnego, nie mogłam pojechać do domu rodzinnego, który jest oddalony o ileś tam set kilometrów od mojego obecnego miejsca zamieszkania. Więc oni nie wiedzieli tak naprawdę, co się dzieje. Wiedzieli, że ja nad czymś mocno pracuję i rzadziej odbieram telefony albo rzadziej z nimi rozmawiam. Więc powiedziałam o tym, jak już ten produkt był wydany i wtedy było takie: aha, to da się zarabiać przez internet i to faktycznie ktoś od ciebie to kupuje? Ludzie chcą takie rzeczy?, więc niezrozumienie za niezrozumieniem. Tylko znowu, ja sobie na to patrzę tak, że osoby z naszej rodziny bardzo często nie mają świadomości, jak działa internet. Raz, z racji tego, że nie pracują w internecie, więc nie mają tej perspektywy, a z drugiej strony są rusznikami starszymi, więc są do czegoś innego przyzwyczajeni. W ich czasach młodości pracowało się trochę inaczej i znowu tu też nie mają tej perspektywy, a więc mają też swoje oczekiwania i jeśli mamy taką ochotę i potrzebę wchodzenia w dialog i tłumaczenia tego, to jak najbardziej można to zrobić, ale też często lepszą opcją jest po prostu usłyszeć to, ale nie słuchać, żeby te słowa przeszły obok i w nas nie zostały, bo koniec końców my pracujemy na własne życie i pracujemy na własną pracę zawodową. I mi te słowa tak naprawdę nic nie zrobiły. Bolały, skrzywdziły, zraniły, natomiast fizycznie nic mi nie zrobiły. I gdybym z nimi została, to nie byłabym w tym obecnym miejscu, a ja jestem z tego miejsca cholernie zadowolona i cholernie dumna, że sobie tyle rzeczy udowodniłam po drodze i tyle rzeczy nowych się nauczyłam. I też, że zostałam blisko siebie i robiłam to, co chciałam robić. Bo gdybym wybrała inną ścieżkę, no to być może byłabym w innym miejscu i zgodna z oczekiwaniami, natomiast czy byłabym szczęśliwa? Wydaje mi się, że nie, bo zrobiłabym to wbrew sobie. A więc koniec końców liczy się to, co ja chcę robić i w czym się spełniam, co mnie daje też taką przyjemność z robienia i w czym jestem w stanie się realizować, nie poświęcając właśnie na tę pracę zawodową swoich emocji, że nie chcę chodzić do danej pracy, nie chcę tego robić, bo nikt mnie do tego życia nie zmusza, więc ja mogę sobie nim trochę bardziej posterować i wziąć za nie taką dobrą odpowiedzialność, takiego racjonalnego dorosłego, że to ja mogę wybrać, co chcę w tym życiu robić. 

Magda: Nie widzicie mnie, ale teraz siedzę przez cały czas z bananem na buzi. Myślę, że to jest fantastyczne podsumowanie naszej rozmowy. Monika, jeszcze raz dziękuję, że przybyłaś do podcastu Zarabiaj na wiedzy. Powiedz nam jeszcze, gdzie możemy cię znaleźć w internecie.

Monika: Teraz głównie na Instagramie i w podcaście Głodna głowa. I też pojawił się u mnie rebranding, bo do tej pory, przez ponad dwa lata, prowadziłam podcast pod swoim imieniem i nazwiskiem. I po tych dwóch latach stwierdziłam, że w końcu znalazłam nazwę, która do mnie po prostu pasuje, przemawia i która pozwoli mi dalej podawać ten podcast. Więc zmieniłam nazwę, co też mogłoby się wydawać, że jest głupim posunięciem, bo ktoś już znał ten podcast pod inną nazwą, natomiast ktoś znał przede wszystkim mnie. Więc zmiana nazwy nie spowoduje, że ja zniknę z internetu, a znowu mogę więcej zyskać, niż zostając przy tej wcześniejszej nazwie. I może to też taka wskazówka, że takie rebrandingi już po kilku latach tworzenia jakiejś treści są jak najbardziej dopuszczalne i nie są zero-jedynkowe, że możemy to robić i nic się takiego nie stanie, bo ja nie zauważyłam spadku w podcaście, a nawet zauważyłam wzrost, jeśli chodzi o liczbę odsłuchań. Więc znowu można mnie znaleźć pod moim imieniem i nazwiskiem. Mam nadzieję, że tam gdzieś dodasz to w tytule. 

Magda: Pewnie. 

Monika: No i w podcaście Głodna głowa. To dwa takie miejsca, jeśli chodzi o relacje z jedzeniem i trochę psychodietetyki. No i trochę mnie. 

Magda: Wszelkie linki będą w opisie tego odcinka. Jeszcze raz dziękuję. 

Monika: A ja dziękuję za zaproszenie. 

Magda: I widzimy się w kolejnych odcinkach. Jeszcze raz dziękuję, że słuchasz tego podcastu. Jeśli nadal odczuwasz głód wiedzy, to zapraszam cię do odcinka, w którym rozmawiam z Marcelą Masiną o tym, w jaki sposób warto budować strony sprzedażowe, żeby rzeczywiście generowały te sprzedaże. Słyszymy się już wkrótce.

Sprawdź również

Grupa docelowa: czym jest i jak określić grupy docelowe klientów?
Biznes

Grupa docelowa: czym jest i jak określić grupy docelowe klientów?

Grupa docelowa to osoby, do których adresujemy wszystkie nasze komunikaty, a więc posty w mediach społecznościowych, podcasty, artykuły, mailingi czy reklamy. Nie możemy tworzyć treści na zasadzie „wrzucę cokolwiek, niech się dzieje co chce”, bo wtedy nie osiągniemy naszych celów. Skąd mamy wiedzieć, jaka grupa docelowa będzie najlepsza dla naszej oferty?

Czytaj więcej
4 UMIEJĘTNOŚCI, które pomagają ZARABIAĆ na wiedzy
Podcast

4 UMIEJĘTNOŚCI, które pomagają ZARABIAĆ na wiedzy

Wiedza niekoniecznie obroni się sama. Wiele produktów edukacyjnych wymaga wyjaśnienia, jak działają, jaką przeszkodę pomogą pokonać i jaki rezultat końcowy mogą zapewnić. Nie wystarczy, że wyjdziemy do potencjalnych klientów z produktem i od razu, bez wcześniejszego przygotowania, ludzie rzucą się na Twoje dzieło. Żeby zarabiać na wiedzy i ułatwić sobie pracę, trzeba nauczyć się kilku rzeczy. Dziś Ci o nich opowiem!

Czytaj więcej
12 archetypów marki. Czym jest archetyp i jakie ma znaczenie w kształtowaniu marki?
Biznes

12 archetypów marki. Czym jest archetyp i jakie ma znaczenie w kształtowaniu marki?

Archetypy marki przydają się w każdej dziedzinie zarządzania marką: od tworzenia komunikacji aż po sprzedaż i opiekę posprzedażową. Choć ich fundamentem są bajki literatury światowej, archetypy są obecne w naszym życiu na co dzień (chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy). Sprawdźmy, który archetyp najlepiej oddaje naszą markę.

Czytaj więcej
Popraw widoczność strony w Google (SEO) i pozyskaj więcej KLIENTÓW | Ewelina Podrez-Siama
Podcast

Popraw widoczność strony w Google (SEO) i pozyskaj więcej KLIENTÓW | Ewelina Podrez-Siama

Dzisiaj porozmawiamy o tym, w jaki sposób przygotować naszą stronę pod to, by odbiorcy mogli nas znaleźć.

Czytaj więcej
Jak SPRZEDAWAĆ bez nachalności i W ZGODZIE ze sobą? | Ania Kania
Podcast

Jak SPRZEDAWAĆ bez nachalności i W ZGODZIE ze sobą? | Ania Kania

Jak sprzedawać produkty edukacyjne i przy tym pozostać sobą? Nie musisz przemieniać w natarczywego lektora z telezakupów, który rozwiązuje nieistniejące problemy! W dzisiejszym odcinku poznasz sposoby na sprzedawanie z lekkością i bez wciskania.

Ania Kania, mentorka zdrowej efektywności z wieloletnim doświadczeniem, zdradzi tajniki swojego podejścia.

Czytaj więcej
Jak zarabiać na swojej wiedzy? Rozmowa z Julką Migdalską.
Podcast

Jak zarabiać na swojej wiedzy? Rozmowa z Julką Migdalską.

Transkrypcja podcastu: Magda: Cześć, rozsiądź się, właśnie zaczynamy. Kocham Internet za to, że daje nam wiele opcji zarabiania. Mój ulubiony sposób, to sprzedawanie swojej wiedzy pod postacią konsultacji, e-book’ów, kursów, procedur i czego jeszcze tylko sobie wymarzysz. Dzieląc się wiedzą tworzymy biznesy oparte na pomaganiu, rozwiązywaniu problemów odbiorców. I to jest piękne. Dziś pogadam o […]

Czytaj więcej

Idę jak burza

Newsletter, gdzie pokazujemy kulisy budowania biznesu edu. Bez lania wody. Za 0 zł. Co 2 tygodnie o 17:00.

.